W praktyce istnieją różne modele pracy instruktora terapii zająciowej. Każdy z tych modeli charakteryzują: zakres działań, zakres odpowiedzialnści, współzależność oraz zależność służbowa.
W pierwszym okresie pracy w domach pomocy skłaniałem się ku modelowi, nazwijmy go "instruktora w pracowni". Polega on na tym, że obowiązki są związane z prowadzeniem jakiejś pracowni, np. plastycznej, jest on luźno związany z opiekunami i pielęgniarkami, odpowiada za prowadzenie pracowni, podlega pod innego kierownika niż opiekunowie i pielęgniarki.
Zalety takiego modelu polegają na znacznych efektach pracy, dużej ilości i jakości wyrobów, zgromadzeniu specjalistycznego sprzętu, intensywnej pracy z przydzialonymi mieszkańcami.
Wady takiego modelu, to brak współudziału w działaniach opiekunów. Mała grupa mieszkańców objęta jego pracą.
Potem wiązałem duże nadzieje na model pracy, nazwijmy go "instruktor z mieszkańcem". Polega on na tym, że instruktor współpracuje z opiekunami, ma tego samego kierownika co oni, realizuje działania wspomagające ale również bierze udział w realizacji działań opiekuńczych.
Zalety: lepszy kontakt ze współpracownikami, większyn nacisk na samodzielność i samoobsługę mieszkańców. Wady: mniej pracy związanej z efektami (plastyka, teatr, muzyka), konieczność realizacji większego zakresu prac opiekuńczych, np. w czasie urlopów lub zwolnień chorobowych.
Czy wobec braku modelu idealnego, lepiej byłoby obejść się bez instruktorów, lub zatrudniać tylko 1 lub 2, odpowiedzialnych za imprezy itp. Zapraszam do dyskusji i dzielenia się na ten temat.
Maciej
|
|